W czasie zaborów, gdy mowa i tradycja polska były publicznie zakazane pod groźbą wyrzucenia ze szkoły czy utraty pracy, twierdzą naszej tożsamości był „każdy próg"; znaczyło to, że gdy przestępowało się próg polskiego domu, to nawet jeśli na zewnątrz panoszyła się obca nam, barbarzyńska cywilizacja ruska czy pruska, jednak wewnątrz oddychało się Polską, słychać było polską muzykę, w kąciku dzieci uczyły się na pamięć skarbów naszej poezji, a na ścianach wisiały pamiątki ilustrujące naszą historię:
„Tu Kościuszko w czamarce krakowskiej, z oczyma Podniesionymi w niebo, miecz oburącz trzyma; Takim był gdy przysięgał na stopniach ołtarzów, Że tym mieczem wypędzi z Polski trzech mocarzów Albo sam na nim padnie. Dalej w polskiej szacie Siedzi Rejtan żałosny po wolności stracie... Dalej Jasiński, młodzian piękny i posępny, Obok Korsak, towarzysz jego nieodstępny".Pan Tadeusz, I, 56-66
W ilu domach dzisiaj wisi portret Kościuszki, Rejtana czy Traugutta? W ilu domach znaleźć można pełne wydania dzieł Kochanowskiego, Sępa-Szarzyńskiego, Mickiewicza, Słowackiego, Norwida, Sienkiewicza, Wyspiańskiego? W ilu domach stoi pianino z otwartym zeszytem Śpiewnika domowego Moniuszki? Nie szukajmy odpowiedzi, jest ona zbyt przykra: polska kultura zamiera. .. próg przestaje być twierdzą.
Nie masz już polskiego zaścianka, tego zaścianka, który zrodził Kochanowskiego, Chopina, Mickiewicza. Zaścianka jakże prostego, schludnego i cudownego, który pieścił ucho melodią polskiej mowy. Rej wodzą teraz karczmarze i różni przebierańcy, którzy coś szwargocą, a my wpuszczamy ich do naszych domów bezmyślnie, bez zastanowienia.
Zamiast czytać, rozmawiać, rozmyślać, modlić się, wpuszczamy ten cały brud, który zaśmieca nasze domy, nasze umysły, nasze serca. Realnie patrząc, Polska potrzebuje nie „białego tygodnia", lecz co najmniej diety całorocznej. „Biały rok" - tyle wynosi okres wstępnego oczyszczania z zatrucia, jakiemu naród uległ. Mówi się tyle o zatruciu przyrody, rzek, lasów, powietrza, ale przecież najbardziej zanieczyszczony jest sam człowiek, jego życie osobowe w dziedzinie prawdy, dobra i piękna. Tu są największe zniszczenia. Kiedy bowiem człowiek był przygnieciony taką ilością zła, jak dzisiaj? Kiedy pozwalał sobie wmawiać takie ilości kłamstwa? Kiedy pozwalał sobie pokazywać takie ilości brzydoty? Nie było takiej epoki w naszych dziejach. Degradacja środowiska naturalnego jest niczym w porównaniu z degradacją naszego ludzkiego środowiska, środowiska człowieka, bytu stworzonego przecież na podobieństwo i obraz samego Boga.
Polska potrzebuje „białego roku", żeby się odtruć, żeby odrodzić swoje autentyczne życie wewnętrzne, rodzinne, przyjacielskie i narodowe. Jeśli natomiast oczy i uszy nasze czerpać będą z ręki nieprzyjaciół, to efekt z góry już można przewidzieć: nie odzyskamy prawdziwej suwerenności, święcie oburzeni przegrywać będziemy wszystkie wybory i do reszty stracimy ziemię i majątek narodowy.
„Szkoda Polaków" - tak dzisiaj mówią o nas cudzoziemcy. Szkoda nas jak polnych kwiatów, które piękne są na wiosnę, ale potem, nie pielęgnowane lub podtruwane, zamieniają się w chwasty. Hej, Polacy - wołano dawniej - złote ptacy! Gdzie wasz polot, finezja, wielkość? A może jakaś mszyca na was siedzi? Trzeba ją wreszcie strząsnąć, bo nie będzie ni kwiatów, ni owocu, a naród skarłowacieje.
Piotr Jaroszyński
"Naród tylu łez"